Stolik Nr.2

Roberta

Wstalam i odepchnelam ja.
-A kto cie chcial w tej szkole idiotko!-krzyknelam

Giovanni

siedział obok Roberty na krześle przyglądał się całej sytuacji

- oj Diego Diego, żadna Ci się nie oprze, to chyba efekt AXE xD - powiedział śmiejąc się

Sol

Odepchnęłam Robertę
-Nie będziesz mnie popychać kundlu!- pociąnęłam Diega za reke i wyszlismy z kawiarni

Roberta

Wzielam do reki jakis kubek i rzucilam w nia.
-Kundlem to ty jestes kretynko popamietasz mnie!-krzyczalam

Giovanni

- Roberta uspokój się ona już Cię nie słyszy - powiedział z uśmiechem - zamówić Ci coś ?? -spytał

Roberta

-Nie uspokoje sie, taka juz jestem-odpowiedzialam i usiadlam na krzesle - Zamowic ?teraz to bylabym zadowolona z jej mozgu na patelni-wystawilam mu jezyk

Giovanni

- nie ładnie tak pokazywać język - powiedział z uśmiechem i sam pokazał jej język

Roberta

-Giovanni Giovanni-pokiwalam glowa -Cyz kazdy dzien w tej szkole musi taki byc?!

Giovanni

- każdy sam pracuje na swój dzień, spróbuj chociaż jeden dzień być miła dla wszystkich nawet gdy będą próbowali Cię zdenerwować - powiedział z uśmiechem - a bo bym zapomniał Tomas mi mówił że jesteście z Diegiem parą to prawda ??

Roberta

-Co to dzien filozofa?-pokrecilam glowa - para....no co ty, mam na niego haka-powiedzialam

Giovanni

- haka - spytał udając zdziwienie - w co on się znowu wpakował ?? okradł sklep ? poderwał jakieś dziecko z przedszkola ?? - zaczął wymieniać śmiejąc się

Roberta

-Po nim mozna sie wszystkiego spodziewac-tez sie zasmiala -jego ojciec chce by diego zostal politykiem nie muzykiem....-zaczelam -hmm ale niewiem czy moge ci ufac-spojrzalam na niego

Giovanni

- o zaufaniu do mnie musisz sama zdecydować, jeżeli jeszcze go nie zdobyłem to żadne słowa tego nie zmienią w tej chwili - powiedział spokojnie

Roberta

-Naprawde gadasz jak filozof....no ale dobra niech strace....nagralam go jak spiewa i gra....jak cos bedzie nie tak jego ojciec o wszystkim sie dowie-powiedzialam

Giovanni

- zaprawdę powiadam Ci to jest nikczemne z twojej strony - powiedział udając mędrca po czym zaczął się śmiać - nie no żartuje sobie - powiedział już normalnym głosem - no to masz go w garści ... i wykorzystujesz to zapewne na każdym kroku ?? - zapytał

Roberta

-A czy ja jestem az taka zla?-zapytalam i zasmialam sie - Mozna powiedziec ze wykorzystuje to, ale cyz na kazdym kroku to nie....az tak to mi sie niechce znecac na tym idiota-powiedzialam z usmiechem

Giovanni

- a oddasz mu kiedyś tą kasetę - spytał śmiejąc się po tym co powiedziała Roberta

Roberta

-Az tak daleko nie wybiegam w przyszlosc-zasmialam sie

Giovanni

zaśmiał się także

- on jest moim przyjacielem mam do Ciebie prośbę nie przesadzaj też tak z tym hakiem - powiedział spokojnym tonem

Roberta

-Szybko zawieracie przyjaznie tylko uwazaj zeby ciebie nie wyrolowal....-powiedzialam