Boisko do kosza

Giovanni

przyszedł

- nie chciałem wam przeszkadzać - powiedział już był prawie trzeźwy ale się lekko chwiał

Vico

Wstałam, biorąc piłkę od Santosa, podeszłam do kosza i rzuciłam, ale chybiłam... spróbowałam ponownie, ale znów nic... - Hehe... nie dla mnie ta gra... - skwintowałam.
- Aloha kapitanie... Very Happy

Giovanni

- cześć vico - powiedział i się uśmiechnął do dziewczyny

Santos

- daj spokoj gio - odparl

- vico .... jutro naucze cie grac jak chesz - powiedział z usmiechem

- dobra a ty gio gadaj .. co diego zrobil w klubie ... bo cholera muszze z nim pogadac ... wogole... podobno pocalowal roberte to prawda ?? bo jezeli tak zacznie sie jutro taka akcja ze szok

Tomas

Uśmiechnął się, położył się na boisku i patrzył się w gwieździste niebo

-.............jutro szkoła, nawet nie wiecie jak mi się nie chce uczyć, co innego być ze znajomymi. - stwierdził

Vico

- Santos bedę pamiętaś o propozycji - uśmiechnęłam się ślicznie xD
- Tomas marzycielu... - spojrzałam na niego. - Gdyby nie znajomi, szkoła byłaby tragiczna...

Tomas

Patrzy się w niebo dalej

-Nom, wtedy bym został rolnikiem i prwcował bym u wujka Pancza w winnicy - odpowiedzial ze śmiechem - a co do Diega to wiem, że był naj....y jak samolot, cokolwiek się stało to nie z jego woli, a i tak nie będzie tego pamiętał - odparl

Santos

- cholera. .. to bedzie masakra jutro ... przeciez jesli pocalowal roberte to ona mu to wygarnie a wtedy bedzie wojna ... - powiedzial i złapal sie za głowe

- tak jak mowilem ... oni maja wojne a wszyscy dokola na tym cierpia ... - dodal

Giovanni

- nie pamietam co diego robił - powiedział i złapał się za głowę - moja głowa - powiedział i usiadł na ziemi

Tomas

Zobaczył na Gio i się zaśmiał
-Chłopie jak chcesz żeby cię prefekt nie doapdł, czy ktoś ze starszych to idź do łóżka, ja tez z resztą niedługo ide. - zwrócił się do Vici - Vico, znając od małego Diega mogę cię zapewnić ze po trzeźwiaku by nie zrobił czegos takiegowięc możesz się nie martwić, chociarz nawet nie wyglądasz na taka - stwierdził lekko zdziwiony

Santos

- dobra gadajcie sobie ... ja wiem ze jutro bedzie Perl Harbor w szkole ... dozobaczenia .. - poiwedizał wstał i poszedłdo siebie

Giovanni

nie chciało mu się wracać do pokoju więc położył się na trawie przy boisku i patrzył w niebo które było gwieździste dzisiaj

Tomas

Wstał z betonu, zobaczył na Gio i myśli czy go wziąć ze sobą, po chwili przemyślenia, wziął kubek, dopil herbatę i powiedział do Vico

-Sluchaj jak zaśnie czy co to puść mi ESA, to przylece po niego, ja się zwiejam, tymczasem - i poszedł do pokoju

Giovanni

spojrzał na Vico

- ja już trzeźwieje - powiedział z uśmiechem - nie przejmuj się mną- powiedział i leżał sobie na ziemi patrząc dalej w gwiazdy po pewnym czasie zasnął

Vico

- Hehe... dobranoc kapitanie - wysłałam sms do Tomasa.

Tomas

Przybiegł na boisko

-Dzieki że napisałaś - powiedział do Vico

-Chodz tu kapitanie - złapał Giovanniego za ramie i wyruszył do pokoju

Vico

Przyszłam znów na boisko, nie było mi raczej do śmiechu, to był paskudny dzień... usiadłam sobie na ławce, włączając mp3...

Diego

szedł podworkie myslac ... roberty niebyło a zauwazyl vico wiec postanowił wyjasnic , usiadl kołoniej i wyjął jej słuchawke z ucha poczym złapal za jej delikatną dłoń

- vico .... musze ci wyjasnic - powiedział smutny

Vico

- Zostaw... - powiedziałam zabierając od niego słuchawkę.
- Nie chcę nic wyjaśniać.. dla mnie wszystko jasne - wyrwałam rękę od niego.

Diego

przykucnął na przeciw niej ..

- słońce ... prosze porozmawiajmy ... prepraszam za ten klub .... byłem pijany dzis ojciec dał mi popalic a tym bardziej roberta... - powiedział patrzac jej w oczy